Aktualności
Jeszcze do niedawna logopedę i logopedię kojarzono tylko i wyłącznie z wadami wymowy, dziś to myślenie się zmienia: logopedę postrzega się jako osobę potrafiącą stymulować rozwój mowy dziecka, a logopedia wkroczyła na oddziały poporodowe, bo pierwsze problemy z rozwojem mowy pojawiają się właśnie w okresie noworodkowym. Ich symptomem są choćby trudności ze ssaniem. W dużych miastach, gdzie obecność logopedów na tych oddziałach to norma, te problemy można wychwycić naprawdę szybko, niestety, w mniejszych miejscowościach takiej szansy dziecko nie dostaje. Problem jest zauważany dopiero wtedy, kiedy na przykład dwulatek nie mówi, bądź nawet nie reaguje na komunikaty. To sygnał dla rodzica, że trzeba jak najszybciej sprawdzić, dlaczego język się nie rozwija. Przyczyny bywają różne, od anatomicznych – np. dziecko nie słyszy, po dysfunkcje na przykład mózgowe. Mową kieruje przecież mózg, a wszystko co ogólnie jest zwane aparatem mowy, musi współgrać, wypełniać jego polecenia.
Logopedia to dość duży worek różnorakich opcji, do którego wrzuca się wszystko, ale dziś coraz mocniej zawęża się specjalizacje. Najistotniejsze jest to, że szybka diagnoza daje szansę na pomoc dziecku.
Na problemy jednak nie trzeba i nie warto czekać. Warto zgłosić się do specjalisty profilaktycznie, już z półtora- dwuletnim dzieckiem, żeby wykluczyć pierwsze zwiastuny kłopotów z mową.
Bardzo dobrą praktyką jest wizyta u logopedy przed rozpoczęciem zajęć w przedszkolu, tym bardziej, że w przypadku dzieci dwu- i trzyletnich pokutuje przeświadczenie, że na diagnozę jest jeszcze czas, ale to nieprawda, bo do problemów z mową predysponuje już wywiad – leki zażywane przez mamę w ciąży, wcześniactwo, obciążenie w wywiadzie rodzinnym, mniejsza ilość punktów w skali Apgar,a współczesność spod znaku telewizora, komputera i tabletu nie sprzyja rozwojowi językowemu. Tymczasem z wadą wymowy wiążą się ogólne problemy z komunikacją, a to z kolei rodzi duże napięcie emocjonalne i często prowadzi do wycofania, czy nawet agresji. Lepiej więc zapobiegać, niż leczyć.